Mogłabym spokojnie powiedzieć, że tak naprawdę w swoim życiu mam dwie prace, które wymagają ode mnie równego stopnia poświęcenia i zaangażowania. Jedna jest jednak zajęciem, które daje mi miesięczną pensję i warunki do utrzymania się, druga jest natomiast całkowicie darmowym zajęciem, za które nie biorę ani złotówki. Niemniej, zarówno bez jednej, ani drugiej nie potrafiłabym już normalnie funkcjonować, bo przyzwyczaiłam się do takiego stylu życia, a nie innego.
Codziennie, od ósmej do szesnastej jestem inżynierem ds. jakości w pewnej opolskiej firmie produkcyjnej, inżynier ds. jakości Opole. Przez cały dzień pracy kontroluję jakość poszczególnych komponentów i całych produktów, w międzyczasie uzupełniam raporty i tworzę analizy. Od czasu do czasu kontaktuję się z dostawcami i klientami, a ponadto czuwam nad transportem zamówionych towarów do odbiorców. Moja praca sprawia, że czuję się potrzebna i zauważana, a przede wszystkim szanowana przez współpracowników.
Po przyjściu do domu mam godzinę na zjedzenie obiadu i po tym czasie znów wychodzę z mieszkania, tyle tylko, że tym razem do schroniska dla psów, w którym jestem wolontariuszką. Schronisko najchętniej odwiedzałabym codziennie, jednak nie zawsze jestem w stanie to robić. W ciągu tygodnia wolontariuszką jestem trzy, czasem cztery razy. Kocham zwierzęta, dlatego walczę o lepszy byt dla mieszkańców opolskiego schroniska. Razem z innymi wolontariuszami organizujemy zbiórki pieniędzy na karmę i zachęcamy do adopcji psiaków.