Ogromna nuda

Już drugą godzinę siedzę na nudnym wykładzie, jaki nowy inżynier ds. jakości zatrudniony w fabryce postanowił zorganizować dla wszystkich pracowników linii produkcyjnej. Na pierwszy rzut oka widać, że ten nowy inżynier strasznie się spina i za wszelką cenę chce pokazać szefowi, że jest odpowiednią osobą na tym stanowisku. Daję mu dwa tygodnie skakania jak małpka i pokazywania wszystkim, jaki to on nie jest cudowny – po tych dwóch tygodniach na pewno jego zapał opadnie i wszystko wróci do normalności. Taką mam przynajmniej nadzieję.

Niestety, przez kolejne dwa tygodnie jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę pana Marka, nowego inżyniera, który co rusz wpada na jakieś nowe pomysły jak by tu zwiększyć produkcję w fabryce i jeszcze do tego podrasować trochę jakość wytwarzanych produktów. Jeszcze do niedawna wszystko było OK, każdy był zadowolony ze swojej pracy, a dyrektor fabryki nie miał żadnych zarzutów co do jakości sprzętu. Teraz przyszedł młody fircyk, który udaje, że pozjadał wszystkie rozumy i naprawia coś, co w mniemaniu większości chodzi jak w szwajcarskim mniemaniu.

Szkolenie, w którym obecnie uczestniczę dotyczy jakichś norm jakości. Dość mam już słuchania o tych DN i PN, ja jestem zwykłym pracownikiem i mnie to teoretyczne gadanie na nic nie jest potrzebne. Z trudem opanowuję senność i ziewanie, a żeby nie zasnąć na krzesełku gram sobie w gry na komórce i przeglądam Internet. Z nudów postanowiłem napisać tę wiadomość i poskarżyć się na nowego inżyniera, inżynier ds. jakości Gdynia.

Zostaw komentarz